„Nie mogłem chodzić, miałem problemy z korzystaniem z toalety”. Koszykarz Śląska Wrocław wspomina bolesną kontuzję

Dodano:
Aric Holman (po lewej) i Justin Bibbs (po prawej) Źródło: Newspix.pl / Jacek Prondzynski
Śląsk Wrocław stoi przed szansą na obronę mistrzostwa Polski. Koszykarze Ertugrula Erdogana pokonali po czterech meczach Legię Warszawa i zagrają o złoto z Kingiem Szczecin. Jedną z ważnych postaci 18-krotnego mistrza kraju jest obecnie Justin Bibbs. Amerykanin wrócił do gry po poważnej kontuzji. „Znalazłem się w wielkiej, ciemnej dziurze” – mówi „Wprost” obrońca wrocławian.

Śląsk Wrocław czekał kilkanaście lat na „osiemnastkę”, czyli 18. mistrzostwo Polski. Sztuka powiodła im się w poprzednim sezonie, a teraz stoją przed szansą na obronę tytułu. W emocjonującej rywalizacji pokonali Legię Warszawa 3:1. Ostatni mecz na warszawskim Bemowie zakończył się ich zwycięstwem 65:63.

Legia Warszawa bez powtórki z ubiegłego roku

Choć Śląsk przyjechał na mecze do Warszawy z bilansem 2:0, to Legia w trzecim starciu mocno pokazała, że wciąż liczy się walce o awans. Mimo to ostatni akt rywalizacji zakończył się dla nich porażką. Przez to zespół Wojciecha Kamińskiego musi zadowolić się walką o brązowy medal z BM Stalą Ostrów Wielkopolski.

– To była trudna seria, pełna fizycznej gry. Razem z kolegami próbowaliśmy nawiązać walkę. Wygraliśmy w dobrym stylu trzeci mecz, nie poddawaliśmy się przez całe półfinały. Graliśmy z sercem, ale to Śląsk awansował dalej. Porażka mocno boli. Nie uważam jednak, że rywale na przestrzeni całej serii byli od nas gigantycznie lepsi. Na pewno dobrze prezentowali się mentalnie. Oczywiście, to oni awansowali i są ekipą zwycięską. Życzę im wszystkiego dobrego w finale, bo to świetny zespół. Nam pozostaje powrót do starej, bojowej mentalności i walka o medal. Czuję się indywidualnie dobrze, ale myślę, że podobnie jak w przypadku całego zespołu, mogę grać lepiej – powiedział „Wprost” Aric Holman, zdobywca 14 punktów dla Legii w ostatnim meczu.

Śląsk Wrocław powalczy o 19. mistrzostwo Polski

Śląsk mógł czuć się zdziwiony rozmiarami porażki w trzecim starciu. Legia wygrała z przewagą aż 23 punktów. W żadnym z poprzednich spotkań półfinałowych rozgrywanych we Wrocławiu zawodnicy Ertugrula Erdogana nie pokonali rywali ze stolicy tak wielką różnicą. Zdaniem Justina Bibbsa, obrońcy zespołu z województwa dolnośląskiego, pomocny okazał się psychiczny komfort. Zawodnicy wiedzieli, na co ich stać, w związku z czym podeszli do czwartego meczu z większym luzem.

– Paradoksalnie w przełamaniu się po słabym trzecim meczu pomógł nam… komfort. Poczuliśmy się dobrze, bo zrozumieliśmy, że w pełni skoncentrowani jesteśmy w stanie zakończyć tę serię jeszcze w Warszawie. Oczywiście, Legia mocno nas wcześniej pokonała. Byliśmy pewni, że się nie poddadzą. Pomogło nam skupienie i agresywna gra – powiedział Bibbs w rozmowie z naszym portalem.

Justin Bibbs wraca do żywych

Bibbs czuje, że ma sporo do udowodnienia kibicom Energa Basket Ligi. Absolwent uczelni Virginia Tech gra w Polsce już drugi sezon, lecz cały pobyt przepełniony jest problemami zdrowotnymi. Przez większość rozgrywek pozostawał wyłączony z rywalizacji. Budziło to frustrację kibiców Śląska, którzy nie byli zadowoleni, że w ich zespole wciąż znajduje się dobrze opłacany obcokrajowiec, niemogący wspierać drużyny na boisku.

– Nie korzystam z mediów społecznościowych. Odkąd się odciąłem od nich, czuję się lepiej psychicznie. Mam wrażenie, że uciekłem od niepotrzebnego szumu. Zdaję sobie sprawę, że klub i kibice mieli wokół mnie spore oczekiwania. To nie jest tak, że nie chciało mi się grać. Jeśli jestem zdrowy, to chcę grać najwięcej jak to tylko możliwe. Nie mam wpływu na to czy doznam kontuzji, czy nie. Wróciłem do koszykówki znacznie silniejszy. Jestem głodny zwycięstw i gry na najwyższym poziomie – deklaruje Amerykanin.

– To z pewnością nie jest sto procent moich możliwości. Wróciłem do gry po ciężkiej kontuzji Achillesa. Czasem łapię się, że na boisku nie jestem jeszcze sportowo tym samym zawodnikiem co kiedyś. Potrzebuję czasu na powrót do dawnej dyspozycji. Jestem przekonany, że mogę jednak dać wiele Śląskowi jeszcze w tym sezonie – dodaje 27-latek z Dayton.

Wielki powrót do zdrowia koszykarza Śląska Wrocław

Były zawodnik klubów amerykańskiej G League musiał w przeszłości mierzyć się z potężną kontuzją Achillesa. Uraz wyeliminował go z gry na wiele miesięcy. Bibbs mocno przeżył ten okres. Pytanie o powrót do zdrowia nazywa „cholernie trudnym”, gdyż zmusiło go to do wspomnień najtrudniejszego okresu w sportowej karierze. Po chwili zbiera myśli i zwierza się z trudnych zdarzeń.

– Czasem wdepniesz w niezłe gó***. W takich chwilach dotkliwie uczysz się życia. Znalazłem się w wielkiej, ciemnej dziurze – mentalnej i fizycznej. Nie mogłem chodzić, miałem problemy z korzystaniem z toalety. Przeżyłem trudny czas, który nie wiem jak mocno by się dłużył, gdyby nie pomoc ludzi wokół mnie. Mogłem liczyć na wsparcie rodziny, kolegów z klubu i tych spoza koszykówki. Sporo pomogła mi trenerka przygotowania fizycznego drugiego zespołu Śląska w ubiegłym sezonie, Ola. Miała gigantyczny wpływ na to, że fizycznie wróciłem do żywych. Kontuzja i rehabilitacja nauczyły mnie tego, że mam w życiu ludzi, na których mogę polegać nawet w najtrudniejszych momentach. To piękna lekcja, choć nie chciałbym znowu przeżywać podobnie ch******* okresu – mówi pół żartem, poł serio Bibbs.

Holman i Bibbs typują finały NBA

Zarówno Holman, jak i Bibbs bacznie śledzą toczący się równolegle sezon NBA. W walce o mistrzostwo Denver Nuggets zmierzy się z wygranym siódmego meczu finałów Konferencji Wschodniej pomiędzy Boston Celtics a Miami Heat. Koszykarz Śląska stawia na zespół z Kolorado mający w składzie świetnie dysponowanego Nikolę Jokicia. Holman docenia klasę Serba, lecz typuje klub z Florydy do zdobycia tytułu.

– Trudno jest nie stawiać na Jokicia i Nuggets. „Joker” robi fantastyczną robotę w tym sezonie. Czasem oglądam jego grę i mówię sobie: „O mój Boże, czegoś takiego jeszcze nie widziałem”. Myślę, że nie tylko ja mam takie reakcje. Nie widzę zespołu, który mógłby zagrozić Denver – twierdzi Bibbs.

Denver Nuggets to zgrany zespół, jednakże Miami i Boston również prezentują się solidnie. Już wiadomo, że ten finał będzie inny, bo zabraknie w nim LeBrona Jamesa czy Stephena Curry’ego. Podejrzewam, że obejrzymy fizyczne starcia – twierdzi Holman, po czym przez kilka chwil szuka odpowiedzi. – Wiesz co? Postawię na Jimmy’ego Butlera i Heat. Jeśli awansują do finałów, to są w stanie nawiązać fizyczną rywalizację z Nuggets i wygrać po siedmiomeczowej serii – kończy Holman.

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...

Proszę czekać ...